Dopiero co były starty w Moskwie a tu już kwalifikacje na MŚ 2017 w Ostendzie. Zaczęło się bardzo intensywnie, starty w odstępie jednego tygodnia, w pierwsze dwa weekendy października. Ostre przygotowania rozpoczęłam we wrześniu. W wakacje zawsze mam bardzo dużo wyjazdów, obozów i mało czasu dla potworów. Poza tym Dobiś miał obiecane dwa miesiące wakacji po swoim występie w Rosji
Na początku września nagle zdecydowałam się na kastrację Dobisia. Miałam wielki dylemat, ale analizując wszystkie za i przeciw postanowiłam to zrobić. Mam nadzieję, że nie będę żałowała tej decyzji. Na razie minęło tylko półtora miesiąca i na chwilę obecną jest super. Póki co nie tyje, sierść jest dobrej jakości, nie stracił energii i animuszu, za to w życiu codziennym stał się zdecydowanie bardziej wyrozumiały dla otoczenia. Mam nadzieję, że ten stan się utrzyma. Chcąc brać udział w dużych zawodach chcę zminimalizować narażanie Dobisia na gigantyczny stres. Póki co izoluję go od sytuacji, w których byłby zmuszony do przebywania w tłumie. Mam nadzieję, że teraz będzie mu jeszcze łatwiej.
Po powrocie do formy fizycznej po zabiegu zostało nam około 3 tygodni do pierwszych kwalifikacji. Mało czasu na zmiany, dlatego głównie skupiłam się na odświeżeniu wszystkiego i wprowadzeniu terriera w tryb przebiegów. Mocniej podłubałam tylko w pozycjach w marszu, starając się je ustabilizować i zlikwidować hopstój. Styl w jakim Dobiś wyskakuje w kosmos kosztuje nas za każdym razem stratę punktów.
Dla odmiany Taflonek we wrześniu trenował bardzo, bardzo dużo. Na dzień dobry postanowiłam wszystko popsuć w celu przyśpieszenia lub dopracowania wszystkich ćwiczeń. Taff nie jest typowym borderkiem, nie kręcą go absolutnie wysyłania. Ma to swoje zalety, praktycznie nigdy nie używa oka, ani nie traci głowy. Natomiast naturalnie nie gna przed siebie jak tylko szybko może. Musi mieć bardzo jasno wytłumaczone dlaczego ma się gdzieś mocno śpieszyć i tym się zajęłam na początek. Po obiecującym początku na najbliższym przebiegu wyszło, że coś tam przyśpieszyło, ale za to dla odmiany wszystko się pomerdało. Zaczął się więc wyścig z czasem pod tytułem- jak w miesiąc pozmieniać jak najwięcej, utrzymując stabilność i otwartą głowę.
Na koniec września pojechałam z potworami do Finlandii, bo gdzie lepiej skonsultować nasz stan. Na miejscu przygotowano nam różne wersje obciążających przebiegów dla Taflona. Były trudne ustawienia, było dużo rozproszeń. Taflonek czuł się jak ryba w wodzie, trudności sprawiają, że ten pies naprawdę rozkwita i wtedy pokazuje się z najlepszej strony. Nie dał się wpuścić w żadną pułapkę, a śmigał przy tym i był dumny że hej. Nie było do końca kolorowo- wyszedł szybko na wierzch ponownie problem z patykami- najgorzej! (Najgorzej- bo nikt już chyba nie ma pomysłu na to skąd to się bierze, czemu i co z tym zrobić…) Poza tym dostałam dłuuugą listę detali do doszlifowania (ale to sobie zostawię na wiosnę).
W końcu przyszedł październik i pierwsze kwalifikacje we Wrocławiu. Dzień przed korzystając z okazji zaliczyłam wizytę kontrolną u naszej super dr Bocheńskiej. Dostaliśmy z Dobisiem mnóstwo pochwał, miesiące fizjoterapii i moich masaży opłaciły się i stan nadgarstków niebywale poprawił się! Do dalszego leczenia zostało kolano, ale mamy już nowe zalecenia i będziemy walczyć o formę Dobisia! Już dziś jest tak dobrze jak nie było przez ostatnie 2 lata.
Kwalifikacje we Wrocławiu sędziował Christian Steinlechner. Sędziowanie ogólnie bardzo na plus, zazwyczaj równo i klarownie. Szybko bardzo wyszło, że sędzia bardzo lubi prędkość, zdecydowanie przekłada ją nad technikę i detale. Mimo to bardzo zwracał uwagę na rasę psa i na jego możliwości motoryczne, co jest niezwykle ważne. Każdy start został omówiony co było bardzo, bardzo pomocne. Potwory na treningu i przed startami zachowywały się bardzo dobrze, chętne, uważne, zmotywowane. Ja nie czułam się jakoś super pewnie, nie lubię dłuższych przerw od startów. Nigdy nie jest wtedy pewna czy skupiłam się na tym na czym powinnam, czy to nad czym pracowałam odpali na zawodach, co jeżeli coś ważnego przeoczyłam.
Pierwszy we Wrocławiu wystartował Dobiś. Wchodząc na ring rozległy się jakieś straszne huki i strzały, które powtarzały się jeszcze później. Na szczęście na terierze nie zrobiły wrażenia. Gorzej jak na drugim ćwiczeniu dopadł nas deszcz. Dobiś zdecydowanie nie lubi pracować jak pada. Widziałam po nim, że nie był zadowolony, ale tym bardziej mega go doceniam, bo starał się do samego końca. Sypnęły się przejścia nie ćwiczone od Moskwy i między ćwiczeniami diabeł próbował zjeść mi rękaw. Za to ku mojemu zaskoczeniu utrzymała się pamięć o nie wąchaniu! Ostatecznie nie złapaliśmy żadnego zera, z czego jest super dumna, ale za to zdarzyło nam się pełno małych, dziwnych błędów.
POZYCJE NA ODLEGŁOŚĆ (7 pkt)
Ogólnie bardzo ładnie ALE w jednym momencie potrzebowałam powtórzyć komendę. Na moment się zagapił i stało się.
W MARSZU (9 pkt)
Ogromnie cieszą mnie te punkty, bo nad tym ćwiczeniem faktycznie pracowałam by wyglądało inaczej. Dobiś jest nareszcie dużo, dużo stabilniejszy i technicznie lepszy, całość osiągnięta bez straty wyrazu, chęci i energii
NOWE (6,5 pkt)
Bałam się bardzo, że zatrzyma się przy pachołku, co robił jeszcze na treningu dzień wcześniej albo że po zatrzymaniu odwróci się jak do kierunków, bo to też się zdarza… A on wziął i usiadł zamiast stanąć, kwintesencja Dobisia.
KIERUNKI (8 pkt)
Ćwiczenie zdecydowanie do poprawki, bo brakuje mu tu motywacji i uwagi na zadaniu. Robi, ale widać, że najchętniej to by robił co innego. Dobiś z natury nienawidzi trzymać czegokolwiek w paszczy i choćby krótka przerwa w pracy nad aportowaniem natychmiast odbija się czkawką.
PRZYWOŁANIE (6 pkt)
Normalnie nasze mocne ćwiczenie, a tu wziął się dwa razy położył. Kolejna bardzo głupia strata punktów. Wina oczywiście po mojej stronie- robiłam dużo warowania, bo bałam się, że nie położy się na mokrej trawie. No to mam za swoje! Dobinia to proste stworzonko robi to co jest nagradzane, przestaje robić to co jest mniej nagradzane- w końcu to logiczne.
PATYKI (6 pkt)
Strata za rozgarnianie patyków podczas przeszukiwania plus nie oddał na pierwszą komendę… Ten start był jakimś startem pierwszych razów i błędów niespotykanych w Dobbylandzie.
CHODZENIE (8,5 pkt)
Ładniutkie, takie jakie lubię najbardziej. Słuszna strata za krzywe kroki w tył- za to też się jeszcze kiedyś zabiorę- obiecuję!
KWADRAT (7 pkt)
Jak wypruł na „go!” to zatrzymał się kilka metrów po tym jak dałam komendę do zatrzymania. No cóż, większość się boi wysyłania to ja dla odmiany zatrzymania… Na szczęście bez problemu dał się przekierować, za to jak go zniosło w kwadracie to wylądował na bocznej taśmie. Nie mogłam dać już dodatkowej komendy, bo druga poprawka w ćwiczeniu oznaczałaby zero. Zaufałam temu jak on dobrze rozumie czym jest kwadrat i po prostu powiedziałam by się położył- no i świniok błysnął intelektem kładąc się zadowolony w kwadracie!! Mimo wszystko najmądrzejszy z mądrych!
ZOSTAŃ (9.5 i 10 pkt)
Co to za czasy przyszły!!! Może start na MŚ będzie naszym przełomem w zostawaniu.
Dobiś po przerwie zrobił wszystkie ćwiczenia co jest super na plus. Niestety mimo to porobił tyle dziwnych błędów, że otrzymał tylko ocenę bardzo dobrą i 239, 5 pkt. Za to uplasował się na 6 miejscu na 13 psów!! Kto by pomyślał, że mój niedobry terrier będzie tak gonił czołówkę. Szczerze nie spodziewałam się
Kilka psów później przyszedł czas na Taflona. Po tym jak wszelkie bomby i deszcze Dobiś wział na siebie, borderko zaliczył start w bardzo spokojnych i suchych warunkach (farciarz!).
POZYCJE NA ODLEGŁOŚĆ (9 pkt)
Nie podobał mi się pierwszy siad i pierwsze stój- mało dynamiczne. Za to też strata punktów. Za to reszta bardzo ładna i przez całe ćwiczenie przyklejone łapki.
W MARSZU (8.5 pkt)
Na treningach pozycje wyglądają już naprawdę zacnie, wkładam tu ogrom pracy, bo naturalnie Taflon nie przyjmuje pozycji ani szybko, ani zgrabnie. Na starcie nie pokazał jeszcze tego jak jest na treningu, choć siad jest coraz lepsze i tu. Strata za przestawienie łapki na stój i za nierówne zejście do waruj.
NOWE (9.5 pkt)
Od wczesnego dzieciństwa Taflon wręcz nienawidził omijać… w życiu nie sądziłam, że będę miała takie problemy z borderem. We wrześniu pracowałam dużo nad prędkością i coś tam drgnęło. Pamiętał przy tym o prostych liniach i ciasnym obiegu. Samo dostawianie też rozebrałam na czynniki pierwsze by przerobić i tutaj wyszło tak jak bym chciała by było zawsze
KIERUNKI (9 pkt)
Po MŚ odpuściłam prędkość do puchala i zaczęła spadać plus podjęcia do absolutnej poprawki!
PRZYWOŁANIE (9.5 pkt)
Jeden z priorytetów po MŚ- przyśpieszyć ostatnią część, przypilnować by biegł prosto do końca i wypracować lepszą technikę dostawiania. We Wrocławiu wyszło jak należy- ruszyło do przodu!!
PATYKI (8 pkt)
Największy moment stresu… ale wszystko poszło jak należy. Szukał i jak znalazł od razu przyniósł- uff! Strata za zbyt długie szukanie plus wolniejszy powrót.
CHODZENIE (9 pkt)
To ćwiczenie też dopieszczam do doskonałości. Coraz lepsza pozycja głowy, prosta linia ciała, coraz lepszy rytm chodu… Wszystko zaczyna układać się idealnie
KWADRAT (8 pkt)
Wysyłanie i w przód i do kwadratu wyszło bardzo pięknie, tutaj też poprawiła się prędkość. Do tego nie zwolnił przed kwadratem, nie wyprzedzał zatrzymania, ale jak już miał to zatrzymał i położył się energicznie. Punkty poleciały za wąchanie… tego to jeszcze nie było, jeden przestał to drugi zaczął…
ZOSTAŃ (10 pkt i 8.5 pkt)
Za co strata przy waruj nie mam pojęcia- położył się dynamicznie, leżał nieruchomo, przybiegł, dostawił się prosto… dziwne!
Faflutka swoim pewnym, bardzo dobrym startem zapewniła sobie 286,5 pkt, doskonałą i pierwsze miejsce!
Po powrocie do Gdańska już na następny dzień zaczęłam jeszcze bardziej intensywne treningi
Nareszcie wiedziałam co, gdzie, jak wygląda i mogłam się zabrać za ukierunkowane działania. Trenowałam codziennie do czwartku co nie jest niczym dziwnym jeżeli chodzi o Taflona…. ale tutaj we wszystkich treningach aktywnie i z zaangażowaniem uczestniczył Dobiś. Gdzie się podział mój pies, który po starcie musiał tydzień odsypiać? Ktoś tu chyba w wieku 5 lat nareszcie stwierdził, że to całe obi nie jest takie złe hehehehe
Do Mińska ruszyłam z Madziasto i Monią w piątek, przejazd przez Warszawę wypadł popołudniem, więc dopadły nas oczywiście gigantyczne korki. Na trening zdążyłyśmy w ostatnich minutach. Kiedy wzięłam Dobisia to jeszcze coś tam w szarówce było widać, ale Taflon trenował już po ciemku. Nie przeszkadzało mu to jednak zupełnie. Wręcz przeciwnie! Śmigał jak dziki, wyraźnie zachwycony trudnościami
W Mińsku oceniała nas Lucie Gabrielova, sędzia przyszłorocznych MŚ Obedience. Trudno wyobrazić sobie w takiej sytuacji lepszy wybór na sędziego kwalifikacji. Ocenianie mi się bardzo podobało. Równe, dokładne, bez zafiksowania się na jeden element pracy. I po raz drugi branie pod uwagę tego, że są różne rasy, z różnymi możliwościami. W sobotę rano zwlokłam się o świcie by zabrać potwory na wybieganie się do lasu- ganiały jak szalone… Potem dałam Dobisiowi małe śniadanko chcąc obłaskawić dziką kozę… Moje zabiegi efekt przyniosły połowiczny. Nie mogłam narzekać na motywację Dobisia, o nie! Do tego bardzo się starał pamiętać o wszystkim co mu przez ostatnie dni wtłaczałam do głowy… co z tego jak energia go mało od środka nie rozniosła! Co to był za dziki start :O
PATYKI (7 pkt)
Czekając na wysłanie mało nie wyszedł z siebie, kręcił się i rozglądał. Za to przez ostatnie dni przycisnęłam to rozwalanie patyków i tu rzeczywiście był ostrożniejszy. Po oddaniu znowu sobie przetuptał za co strata…
PRZYWOŁANIE (8.5 pkt)
Bardzo pięknie został, ani drgnął, ani nic nie niuchnął. Tempo też bardzo dobre, ale zatrzymania z lekkim opóźnieniem. Czyli standardowo
POZYCJE NA ODLEGŁOŚĆ (9 pkt)
Tu zdarzyło się coś niespotykanego! Tak jak Dobiś drze mordę w kółko stróżując tak nie wydaje dźwięków podczas pracy. A tutaj chyba po raz trzeci w życiu- szczeknął! To mówi wszystko na temat tego jak go roznosiło. Same pozycje ładnie, ciut ruszył łapami przy waruj, ale podobała mi się energia zmian.
KWADRAT (8 pkt)
Przez ostatnie dni wprowadziłam odwyk od „go!”, co sprawiło że bardzo pięknie zatrzymał się na wysyłaniu. O to że pobiegnie byłam spokojna Do kwadratu też ruszył bardzo ładnie, prawie do samego końca utrzymał tempo, praktycznie w ogóle nie odpalił sarny, nie wyprzedzał zatrzymania, a na komendę zareagował bardzo ładnie. Za to ja tutaj zawiodłam na pełnej linii- byłam pewna, że jest za i zdecydowałam się dać komendę dodatkową by podszedł i dopiero się położył. Nie musiałam tego robić! Dobiś był idealnie w kwadracie! No głupia ja na maksa!
W MARSZU (8.5 pkt)
Odpuściłam to ćwiczenie na rzecz innych i szybko wróciły podskoki, ale spokojnie, najważniejsze że wiadomo co z nimi zrobić. Za to bardzo pięknie się utrzymała stabilność trzymania pozycji
NOWE (10 pkt)
Taki nasz strach, bo często coś źle nam tu idzie, a tu przetrenowane bardzo, bardzo solidnie i od razu super punkty!
CHODZENIE (9.5 pkt)
Bardzo ładne, swobodne, z bardzo dobrą pozycją. Do szczęścia brakuje tylko tych kroków do tyłu.
KIERUNKI (0 pkt)
Ostatnie ćwiczenie i niestety wyzerowane
Kierunek wybrał dobry, ale zaczął biec gdzieś na pachołek za ringiem, zatrzymany dał się przekierować dopiero za drugą komendą. Szkoda strasznie, bardzo mocno. Na sam koniec chociaż pokazał szybki powrót, bo nad tym pracowałam po Wrocławiu…
Ogólnie ten start mi się bardzo podobał. Dużo rzeczy pozmienianych na plus. W końcu i u Dobisia zaczynam pracować nad detalami i prędkościami, a nie że 90% treningów to były emocje, koncentracja, motywacja i wszystkie tego pochodne. Ostatecznie otrzymujemy 252 pkt, brakuje nam 4 pktów! Taaak blisko ale nadal jesteśmy bez doskonałej, których potrzebujemy co najmniej trzy by się zakwalifikować do drużyny
Mamy za to 7 miejsce na 15 startujących, czyli ponownie taki mocny środek stawki.
Po nie za długiej przerwie wchodzę na ring z Taflonem. Już wiem, że starty idą gorzej niż weekend wcześniej we Wrocławiu i ludziom i psom jest trudno. Taff też zaliczył start poniżej swoich możliwości, nie był do końca na mnie otwarty, miejscami wchodził w swoje stare schematy.
PATYKI (7 pkt)
Wróciły dawne demony… dotknął zębami swojego i ruszył dalej sprawdzać inne. A nad innymi otwierał już swoją niedobrą paszczę, chyba tylko po to by doprowadzić mnie do zawału. Jak wrócę do stabilności w tym ćwiczeniu to będzie jeden z najszczęśliwszych moich dni.
PRZYWOŁANIE (9.5 pkt)
Prędkość już nie tak ładna we Wrocławiu, ale nadal ćwiczenie jest dużo lepsze niż było. Miło że zmiany utrzymują się nawet mimo dwóch startów w krótkim czasie. Oczywiście w planie jeszcze podkręcenie całości
POZYCJE NA ODLEGŁOŚĆ (9 pkt)
No ja jestem w końcu zadowolona z tego ćwiczenia- w końcu i dynamicznie zrobił siad z waruj i stój z siad i siad ze stój, czyli wszędzie tam, gdzie zdarzają mu się spowolnienie. Plus łapki nie drgnęły. W komentarzu mam „niepełny stój”.
KWADRAT (8 pkt)
Strata za wolniejsze tempo na wysyłaniu w przód- no to jest cały Taflon – jedną prędkość odpuszczę to zaraz się sypie, bo po co się śpieszyć. Do tego zwolnił tam i nieczysto się zatrzymał. Za to do kwadratu pobiegł bardzo dobrze, zwolnił może minimalnie przed, ale biegł prosto do samego końca, nie wyprzedzał komendy a zareagował dynamicznie tak jak trzeba. Powrót do nogi mógłby być ciut lepszy.
W MARSZU (9.5 pkt)
Nareszcie siad na zawodach takie jak chcę mieć, do tego niezłe zatrzymanie i warowanie. W komentarzu mamy jeszcze „super chodzenie i linie”. No to fińskie nauki nareszcie opanowałam
NOWE (10 pkt)
Prędkość jest, proste linie są, blokada odpalona jak należy… jest pięknie! Może no bym chciała ciutkę szybszy powrót do nogi, taki jak był we Wrocławiu i wtedy tak już może zostać na zawsze
CHODZENIE (10 pkt)
No poszło nam się cudownie! Aż sama jestem zachwycona! Nareszcie dopracowana pozycja i rytm. W komentarzu mamy – bardzo „czyste” chodzenie! Ile to jest godzin przechodzonych… jedyne co to że to jest to co z Taflonem uwielbiamy i byśmy mogli ze sobą chodzić bez końca.
KIERUNKI (7 pkt)
Strata za zwolnienie przed pachołkiem i brak prostych linii- nie ma to tamto ostro się za to teraz zabieramy! Za to chcąc poprawić podjęcie, które się w ogóle nie poprawiło, przypadkiem znacząco podniosłam prędkość powrotu- w sumie też dobrze
Taflonko tym startem również wygrywa, otrzymując 284.5 pkt. Bardzo mnie cieszy bardzo dobra, stabilna forma, a do tego pojawiające się zmiany. Na razie to dopiero półtora miesiąca wprowadzania poprawek. Trochę czasu nam to zajmie by zmienić nawyki z ostatnich lat, ale z drugiej strony nie idzie to jakoś trudno. Co więcej na Fafla zdecydowanie najlepiej działają nowe wyzwania, więc jestem dobrej myśli co do najbliższych miesięcy pracy.
Mega się cieszę, że te starty za nami. Lista rzeczy do zrobienia długa, motywacja na szczytowym poziomie. Za trzy tygodnie mamy kolejne kwalifikacje w Warszawie, chyba ostatnie w tym roku. A potem w styczniu w Gdyni, w naszym oddziale. Jest co robić!!!
O optymalną formę i zdrowie Taflona i Dobisia dba Fish4Dogs Polska, dystrybutor zdrowych karm i smakołyków.