Ostatnie zawody w tym sezonie uhhhh jak mi się nie chciało tam jechać. Jesień przyszła na całego z deszczem, błotem, wiatrem i zimnem. Trenujemy póki co jeszcze na zewnątrz, więc przyjemność żadna w naszym klimacie. O zawodach pod chmurką w listopadzie też miałam pesymistyczne myśli, które jak najbardziej się spełniły- lało, było ślisko, zimno i paskudnie fuj
Dużo zamieszania było już przed zawodami, nie wiadomo było co z cieczkami, nie wiadomo było co ze schematami. Z cieczką została wybrana opcja z regulaminów zkwp i dobrze. Co do schematów to nie były znane do końca, ale na treningu były ustawione pachołki tam gdzie miały być podczas startów. Sama nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Oczywiście biorąc pod uwagę sprawdzenie realnego przygotowania psów do zawodów najfajniej by było by nikt nie znał schematów- wszystkie wysyłania miałyby prawdziwy test. Natomiast jak utrzymać wtedy sprawiedliwość wobec wszystkich- w tym cieczek które mają treningi po startach innych. Czy nawet pierwszych zawodników, startujący z nr 1 Zoomek, spędził na ringu prawie 20 minut, bo obsługa na nim, na szybko uczyła się ringu. Udostępnić obsłudze schematy wcześniej- biorąc pod uwagę, że obsługa to praktycznie zawsze zawodnicy- też jakoś nie pasi. Nie jest łatwo z tym wszystkim. Myśli i rozważań jest pełno, tym bardziej, że już w styczniu zawody organizowane przez mój oddział. Jedno jest pewne- zawody będą na hali! Jesiennozimowym startom pod chmurkami mówimy „nie”!
Ale wracając do Warszawy. Starty trójek zaplanowane zostały na niedzielę rano (niedziela pasowała nam bardzo- cała sobota na przygotowania, rano nie pasowało nam jeszcze bardziej- pobudka nad ranem to zbrodnia :P). W sobotę z Madziasto i Monią ruszyłyśmy na dłuugi spacer, a potem na równie długi trening i na koniec krótki trening oficjalny. Jak ja lubię mieć taki dzień na spokojnie przed startem, zupełnie inny komfort gdy można sobie przygotować i rozgrzać potwory.
Na zawodach jako drugi, zaraz po Zoomku, startował Taflon. Lało i było paskudnie jak tylko mogło być. Staraliśmy się oboje mieć to jak najszybciej za sobą. Nie był to jakiś wystrzałowy start, myślę że przez deszcz, warunki, zmęczenie prędkości nie były jakieś super, a i detale nie najlepsze. Było za to super stabilnie, co jest największą zaletą niezawodnego Taflona.
W MARSZU (9 pkt)
Niechętnie sadzał kuper na mokrej ziemi, ale same reakcje, technika była bardzo okej. Jeżeli tak będą wyglądać pozycje w słabym wydaniu to będę bardzo zadowolona.
PRZYWOŁANIE (10 pkt)
Pamiętał mocno o równych prędkościach i pamiętał by w prostej linii dostawić się do nogi. Wygląda to naprawdę bardzo schludnie na dzień dzisiejszy.
KWADRAT (8 pkt)
Wysyłanie w przód i powrót do nogi bardzo ładny. Na samym biegu do kwadratu zwolnił, ściana za kwadratem zawsze mocno na niego wpływa, ale pamiętał o tym by się nie odwracać przed komendą. W komentarzu mam „not straight” myślę, że też to dotyczy biegu do kwadratu.
NOWE (10 pkt)
Bardzo pilnował prostych linii i równych prędkości co się bardzo chwali. Całość ćwiczenia też bardzo dobra.
KIERUNKI (7,5 pkt)
Strata za łuk po podjęciu- nad łukiem pracowałam od ostatnich zawodów, coś mi się wydaje, że jest ciapkę lepiej. Będę dalej cisnąć i zobaczę czy realnie się poprawia. Przy nodze też raz podrzucił sobie koziołka. Świnia.
PATYKI (5 pkt)
Najgorzej… nie chce mi się nawet pisać czegokolwiek. Taflon szukał, że się prawie zaszukał. Ostatecznie przyniósł mojego, ale do końca chyba nie wierzył, że to ten. Zabijcie mnie, a nie powiem w czym jest problem. Ile mądrych głów już nad tym siedzi to się nie zliczy. Nadal źródło problemu nie jest znane
POZYCJE NA ODLEGŁOŚĆ (10 pkt)
Niespodziewanie była zadana dwa razy ta sama pętla. Jakoś tak obok regulaminu, ale widać może być i tak. Pierwszy siad ze stój z lekkim szurnięciem, za to drugi na pociechę nieruchomy i ze wskokiem, czyli to o co walczymy by mieć zawsze.
CHODZENIE (8 pkt)
Fafla zdecydowanie nie chciała siadać i oszukiwała lewitując tyłkiem. Poza tym starał się i pilnował.
ZOSTAWANIE (2 x 10 pkt)
Było ładnie
Tak jak pisałam, start bez fajerwerków ale poza patykami bardzo równy i konsekwentny. Pracuję mocno by wyrównać wszystkie prędkości podczas startu i tutaj mi się już podobał efekt. Zaraz potem mocniej zabiorę się za proste linie co jeszcze poprawi obraz pracy. Faflutka tym startem zapewnił sobie trzecią wygraną z rzędu. Do tego wywalczył jako jedyny ocenę doskonałą, jak już wspominałam lekko na tych zawodach nie było.
Na Dobisia na szczęście przestało padać, choć nadal było mokro i brzydko. Na małej rozgrzewce Dobinia ćwiczyła bardzo ładnie, widać było od razu, że poprzedni dzień doskonale na niego wpłynął. Był pięknie rozluźniony i zadowolony. Ostatecznie był to bardzo dobry start pod względem emocji, motywacji i współpracy, a poza tym wszystko poszło nie tak jak trzeba. Zawsze, ale to zawsze, kiedy tylko stwierdzę no to Dobiś jest gotowy na przyśpieszanie i podkręcenie detali, wszystko mi się wali. Biedna terrierowa głowa nie ogarnia tego że teraz tu ma pędzić, ale nagle wyhamować, a tu się dokładnie tak znaleźć i dynamicznie odwrócić i zaraz potem znów pędzić… Trudno mi się z tym pogodzić i pewnie nigdy się nie pogodzę. Będę dalej próbowała jakoś to wszystko wypracować. Póki co zaliczyliśmy kolejne przegrzanie się styków…
W MARSZU (8.5 pkt)
Przez rzeźbienie w pozycjach spadła mi totalnie motywacja dla chodzenia, na szybko więc podkręciłam chodzenie, co natychmiast spowodowało skoki w pozycjach (zabijcie mnie!). W siadzie jakoś tak skoczył, że ledwo równowagę utrzymał. W stój skoczył też oczywiście, po czym natychmiast sobie przypomniał, że przecież teraz nie ma skakać tylko się cofać (ptasi móżdżek). Waruj wyszło ok. Poza tym pamiętał o tym że ma trzymać pozycje stabilnie i starał się jak tylko mógł…
PRZYWOŁANIE (7.5 pkt)
Jak tylko położyłam Dobisia przy nodze usłyszałam komentarz sędziego „slow down”. Obejrzałam na nagraniu i położył się normalnie. Bez żadnego moszczenia dupy czy coś. Ja ogólnie jestem z tego przywołania bardzo zadowolona. Prędkości były bardzo okej, dostawienie też. Stój dobre, no waruj okej reakcja była spóźniona.
KWADRAT (0 pkt)
Zniosło go na wysyłaniu w przód, czego się obawiałam po oficjalnym treningu- tam uparcie biegał na ukos. Jednak dopiero na nagraniu zobaczyłam że był w kole, no z mojej perspektywy nie było tego widać zupełnie. Dał się bez problemu przestawić. Do kwadratu ruszył spoko, ale później coś mu się pomieszało totalnie i wylądował na bocznej taśmie. Myślę, że z obydwoma muszę porobić więcej kwadratów pod ścianą, bo ewidentnie mają z tym problem. Mimo wszystko mając w głowie, że nie mam już więcej komend kazałam mu się położyć… a ta mądra głowa tylko wybałuszyła na mnie oczy i poszła szukać właściwego miejsca w kwadracie, bo jak to przecież na taśmie nie można- można tylko tam w tym jednym miejscu, przecież to ostatnio ćwiczyliśmy (zabijcie mnie!!!). Po tym jak się w końcu położył zadowolony gdzie trzeba nastąpiło przywołanie… Które tylko raz zachciało mi się przyśpieszyć i przerzucić piłką… Coś czuję, że ten jeden raz będzie mi się rok odbijał czkawką- Dobiś tylko przefrunął obok mojej nogi zadowolony bardzo z tego jaki jest szybki…
NOWE (8.5 pkt)
Na nowym spędzam najwięcej czasu, bo w rankingu ćwiczeń nadal ma najniższą średnią. Moim zdaniem wyszło pięknie. Do niczego bym się nie przyczepiła (no ok spojrzał na aport w biegu do pachołka i trochę wolno się dostawił), w komentarzu mamy wolny siad. No tu się kłania trochę patrzenie na możliwości fizyczne rasy.
KIERUNKI (5.5 pkt)
Kierunki tłukłam od ostatnich zawodów i wyglądało, że jest super. Na treningach obieranie kierunku i prędkości bardzo się poprawiły. Tu kierunek obrał dobry, ale nie zobaczył aportu. Zwątpił na tyle, że przekierował się na środkowy. Bez problemu jednak dał się zatrzymać i wysłać po właściwy.
PATYKI (5 pkt)
Nie kumam o co chodzi. No Taflon to ma problem to wiem, ale Dobisia patyki robi dobrze. Tutaj wybrał swój, natychmiast wypluł i sprawdzał uważnie nim zdecydował się podjąć ponownie właściwego i przynieść. Nie mam zielonego pojęcia co im nie pasowało w zapachu tych patyków. Za to jestem zadowolona, że dzik pamiętał o tym by nie ryć nosem w patykach, tylko wąchał każdego ostrożnie z góry. Proste metody na teriery działają szybko i skutecznie
POZYCJE NA ODLEGŁOŚĆ (8 pkt)
Takie bez szału, dość wolne, plus raz przestawił łapę.
CHODZENIE (7 pkt)
Na dzień dobry kroki w tył, które nam nie wychodzą, więc początek słaby. Natomiast potem w miarę poszło. Nie było to zdecydowanie nasze najlepsze chodzenie. Generalnie dla nas schemat był trudny, bardzo techniczny, mnóstwo zatrzymań i zwrotów. Dobiś starał się, ale aż za bardzo i wyglądało to mało płynnie. Ale chciał do samego końca.
ZOSTAWANIE (8.5, 8 pkt)
Trochę niechlujnie, raz coś niuchnął, a to przestawił łapę, położył się krzywo.
Ostatecznie Dobiś zajął 7 miejsce na 14 psów, co też jest potwierdzeniem jakiejś stabilnej formy- wcześniej był raz 6, raz 7. Punktowo zdecydowanie słabiej niż zwykle – 207 i ocena dobra. Szkoda, że zawalił dwa swoje bardzo dobre ćwiczenia (kwadrat i patyki).
Co ciekawe po tym starcie usłyszałam kilka opinii, że jakiś Dobiś był taki w wysokich emocjach. Jak to punkt widzenia bywa różny. Jak dla mnie Dobisiu był na tym starcie w dobrych emocjach. Cały czas był ze mną i nawet kiedy robił błędy, które wynikały z tego też, że się starał mocno, a nie że miał na ćwiczenia wylane, bez problemu reagował na poprawki. Spokojnie wytrzymywał w pozycjach, na moich odejściach też czekał grzecznie, bez nerwów. Dlatego ja ogólnie jestem bardzo zadowolona z takiego terriera. On nigdy nie będzie prezentował obrazu pracy psa absolutnie wyciszonego, ponieważ z natury jest psem bardzo żywym i emocjonalnym, a poza tym to nie jest obraz, który by mi się podobał. Starając się go za wszelką cenę wyciszyć i uspokoić jestem przekonana, że zakończyłabym tym jego karierę w obedience. Myślę, że jest ogromna różnica między emocjami pozytywnymi a negatywnymi. Poza tym jak to moja mądra koleżanka Madziasto powiedziała „Życie to ku.wa emocja”!