2012
- 16-17.11 seminarium z Renate Oeltze- drugie spotkanie z przesympatyczną, zaangażowaną zawodniczką z Austrii i po raz drugi solidna dawka treningów. Renate jest nie do zdarcia, tym razem nawet wielkie zimno jej nie pokonało. Dla mnie super checkpoint- w wielu elementach mam potwierdzenie, że idziemy w dobrym kierunku, dodatkowo kilka nowych pomysłów do zastosowania co by było jeszcze lepiej.
- 27-28.10 seminarium z Riitta i Pekka Korri- absolutnie najlepsze seminarium na jakim byłam, filozofia bardzo w zgodzie z tym co czuję i robię, wielka ilość nowych pomysłów i ogromna inspiracja. Zgredek miał swój czas w ten weekend, pracował jak marzenie, zgarnął mnóstwo pochwał.
- 12-14.10 seminarium z Johannem Kurzbauerem- w pierwszy dzień zaliczyłam treningowy przebieg klasy 2, komisarz prowadził mnie po angielsku, starałam się zachowywać możliwie jak na zawodach. Johann miał mnie punktować bezlitośnie, co też uczynił. Po tym przebiegu dostałam długą listę elementów do poprawienia, niektóre rzeczy banalne do załatwienia od ręki, z innymi pewnie będę walczyć długo. Kolejne dwa dni już teoretyczne dotyczyły głównie oceniania- tutaj też mnóstwo nowej wiedzy.
- 2-3.06 seminarium z Varvarą Bolshakovą- na tym semi było bardzo mało okazji do trenowania, a jak już mi się udało wyjść to albo usłyszałam, że mój pies jest zbyt durny by pojąć komendy na odległość i nie ma mózgu jak border collie albo byłam wyśmiana, że mój pies nie ustoi jak do niego biegnę… hmmmm,,, nie mniej wyciągnęłam z tego semi całkiem sporo i niektóre ćwiczenia wprowadziłam na stałe w treningi. Co najważniejsze to tak się wkurzyłam z tymi pozycjami, że już po tygodniu miałam je zrobione- nie ma to jak odpowiedni zastrzyk motywacji.
- 30.04-04.05 obóz z Renate Oeltze- bardzo intensywnie spędzony czas, każdego dnia przerabialiśmy inne ćwiczenia, Zgred się spotkał pierwszy raz z patyczkami i bardzo mu się to podobało. Renate nie do zamęczenia, mega zaangażowana do ostatnich chwil robiła wszystko by wydusić z nas ile tylko się da. Po tych kilku dniach byliśmy wykończeni, ale w najbardziej pozytywnym stopniu jakim tylko się da.